• Benutzer: Nicht eingeloggt
 

Prenatalny Program Zdrowotny (pilotaż)

0 osób lubi ten post

Czy mamy tutaj Mamy, które coś na ten temat mogą napisać? Z tego co obserwuję to temat jest bagatelizowany, lekceważony.

0 osób lubi ten post

Moja koleżanka miała depresję ciążową - pewnie wynikało to poniekąd z tego, że sama jeszcze nie była gotowa na dziecko. Zdecydowała się ze względu na naciski ze strony rodziny, ponieważ była już lekko po trzydziestce, a ona sama chciała skupić się na karierze zawodowej. Dzięki wsparciu męża i rodziny udało się jej ją pokonać, ale trwało to jeszcze długi czas po porodzie. Zainteresowałam się tym tematem i okazało się, że wcale nie mały odsetek kobiet cierpi z jej powodu. Aby jednak nie wystraszyć się za bardzo nie wczytywałam się w temat. Mam nadzieję, że ten problem nie będzie mnie dotyczył…

Sama bardzo się cieszę, na nadejście maluszka i nie mogę się doczekać, ale u nas była to przemyślana decyzja i podjęta tylko przez nas oboje. Obawiam się za to porodu, raczej są to normalne obawy i lekki strach przed tym co mnie czeka. Ale czytałam, że silne obawy dotyczące narodzin mogą być też objawem depresji okołoporodowej i, że jest nawet taka fobia – tokofobia, kiedy strach jest już patologiczny, ale może tu już temat na osobny wątek…

0 osób lubi ten post

A u mnie sprawa była bardziej złożona.

Po porodzie zostałam całkiem sama. Mąż w pracy - poczuł instynkt ojcowski i stwierdził że teraz to musi duuuużo pracować żeby utrzymać rodzinę. Niestety zapomniał o mnie, o nas. Teściowie, którzy mieszkają na tym samym podwórku wcale nie zainteresowali się czy żyjemy, moja rodzinka mieszka daleko. Szokiem było dla mnie też rozwiązanie ciąży, bo zakładałam błędnie że muszę urodzić naturalnie a nie wyszło. Poza tym wszystkie docinki z czasu ciąży, wróciły po porodzie ze zdwojoną siłą.

Już drugiej nocy w szpitalu nie mogłam słuchać płaczu mojego dziecka. Nie mogłam go nakarmić, bo miałam taką blokadę psychiczną że nie było w piersiach pokarmu. Koszmar.

Poza tym moja mama przeszła dwa razy depresję poporodową - włącznie z pobytem w psychiatryku.

To jest problem, którego nie widzą lekarze. Ja z moim dzieckiem chodziłam po lekarzach, a tak w rzeczywistości szukałam pomocy dla siebie, tylko że nie potrafiłam o tym porozmawiać, więc wynajdywałam problemy u malucha. Żaden lekarz nie zwrócił na mnie uwagi. I często tak bywa.

Miałam dziecko, ale nic do niego nie czułam. Dopiero jak wydarzyło sie coś co uświadomiło mi że dziecku mogła stać się krzywda poczułam ogromną miłość. Ale to było dopiero po ośmiu miesiącach od porodu!!! Ja miałam z sobą kłopoty, nie z dzieckiem, które było zadbane, nakarmione i przebrane.

Kto mi pomógł? Właściwie to wyszłam z tego dzięki rozmowie z psychologiem przez internet (do spotkania w przychodzni nie doszło z innym psychologiem, mimo że byłam zapisana na wizytę, ale odstraszali mnie surowi ludzie i niestetry dzięki opryskliwości recepcjonistki nie poszłam). Znalazłam serdeczną osobę przez internt i to ona mi wiele uświadomiła. Niestety kilka lat temu zmarła. Ale pozostały mi cenne słowa i jej rady. I wiem że jeśli sama sobie nie pomogę to nikt tego nie zrobi. I tym sposobem wygrałam.

Kochane Mamy, rozmawiajcie o swoich potrzebach. Kobieta po porodzie nie musi być uradowana od ucha do ucha, wymalowana, dom lśniący, mąż zadowolony.... To mit. Ja wiem że wiele kobiet nie potrafi tego przeskoczyć. Boją się mówić o tym, czego się obją, że nie radzą sobie, nie proszą o pomoc, nie wymagają od współpratnerów aby ich odciążyli na kilka godzin raz w tygodniu, na jedną noc w miesiącu aby trochę odespać.... A powinny!! Nie każda kobieta rodzin się idealną mamą. Ja do niech nie należę. Nie potrafię przeskoczyć wstawania w nocy, to mnie najbardziej dobija.

Z moim starszym dzieckiem mam dziś wspaniały kontakt. Na drugie dziecko cieszę sie bardzo, ale nie czuję do niego jeszcze żadnego uczucia, mimo że już prawie koniec ciąży. Tak mam. Ale wiem że będę o nie dbać z całym oddaniem.

Służę dobrym słowem w razie potrzeby, bo przeszłam coś czego nie życzę nikomu a na co nie miałam wpływu niestety. I to zabrało mi najlepszy czas z pierwszym dzieckiem, bo nie pamiętam wiele ze wspólnych chwil z maluszkiem a jedynie traumę związaną  z samą sobą....

0 osób lubi ten post

Dobrze, że poruszacie ten temat. Mam koleżankę, która dosyć ciężko przechodzi okres okołoporodowy. Będąc w ciąży czuła się dobrze ale wszystko zmieniło się tuż po porodzie. Wszystko zaczęło się od tego, że nie potrafiła nakarmić dziecka. Maluch wrzeszczał, bo był głodny, położna wrzeszczała na nią, bo dziecko płakało...Szkoda gadać, mówiła, że położne były tragiczne. Muszę dodać, że to jej pierwsze dziecko...w zasadzie nikt nie daje instrukcji obsługi dziecka po porodzie. I tak z jeszcze jedną koleżanką wyciągnęłyśmy ją do poradni laktacyjnej. Co trzy baby to nie jedna:-) Muszę przyznać, że i my skorzystałyśmy z dobrych rad. Bardzo miła atmosfera, cierpiwa Pani, która odpowiadała na wszystkie nawet z pozoru głupie pytania. Pani powiedziała, że cały problem jest w jej głowie. Nie musi być idealna, nie musi się uśmiechać jeśli jej źle, ma prawo wyprościć gości, a raczej "gapiów"...bo na pielgrzymki ludu jeszcze przyjdzie czas. Muszę przyznać, że po tej rozmowie widać, że jest poprawa. Staramy się ją jakoś wspierać, bo na męża średnio może liczyć. Wie, że dopóki jesteśmy na chodzie może na nas liczyć. Kłopot w tym, że my jesteśmy tylko z doskoku...mieszkamy niezbyt blisko, a tu wsparcie powinno być każdego dnia...

Wielkie dzięki Ija za to, że dzielisz się z nami swoim doświadczeniem. Nigdy nie wiadomo co kogo czeka.

Trzymam kciuki żeby tym razem wszystko było ok. Jeśli będziesz na siłach i oczywiście znajdziesz chwilkę w całym tym zgiełku odezwij się do nas po porodzie. Będę Ci mocno kibicowała i moje maluchy też.

A propos deprechy, ja miałam epizod na samym początku ciąży...Na jednej wizycie była mowa o jednym dziecku, a na drugiej...a kuku, mamy dwójkę. Było zdziwienie i trochę obaw, jak to wszystko ogarniemy. Pożyjemy...zobaczymy

0 osób lubi ten post

Jak cudownie, bliźniaki :))), Ja miałam prawdopodobieństwo.... niestety nie załapałam się tym razem :). Też będę trzymać kciuki.

To prawda, nie ma recepty na ogarnięcie dziecka, z każdym podobno jest inaczej. Z tym karmieniem piersią można przesadzić. U mnie w głowie też się nie odblokowało i niestety w szpitalu pielęgniarki naładowały mi głowę jak to MUSZĘ dla dziecka dobra je karmić piersią.... Nic bardziej błędnego. NIE MUSICIE!! To kobieta powinna się wsłuchać w siebie i sama zdecydować czy da radę, czy chce, ma siłę i cierpliwość bo to nie jest dla każdego takie naturalne. U mnie na depresje złożyło sie wiele czynników, ale ten z karmieniem był bardzo istotny....

Napiszę po porodzie na pewno. Teraz jestem mądrzejsza o jedno dziecko :)

Usłyszałam kiedyś: że maleństwu nikt oprócz mamy nie pomoże i najlepiej ona to zrobi, czy ma wiedzę na ten temat czy jest mamą pierwszy raz.

Mam nadzieję że uda mi się przed wyjazdem na szpital tutaj zaglądnąć. Kochane ciężarówki trzymajcie sie dzielnie. Piszcie jeśli macie taką potrzebę, rozmowy dają dużo. Nawet te mailowe :))

0 osób lubi ten post

Trzymamy mocno kciuki i z niecierpliwością czekamy na wieści ;)

0 osób lubi ten post

Depresja poporodowa to naprawdę poważny temat. Może telewizja nie jest najlepszym źródłem informacji, ale widziałam ostatnio program, w którym kobieta robiła koktajl z łożyska i dawała kobietom do picia. To ponoć sposób na zapobieganie depresji poporodowej. Ja nigdy w życiu bym się na to zdecydowała! Czytałam, że jest też w formie tabletek, ale mimo to, jakoś mnie to nie przekonuje...

0 osób lubi ten post

Witam wszystkich,

Po raz pierwszy zawitałam na Wasze forum i swoje "kroki" skierowałam na ten temat, bo szczerze mówiąc ogromnie mnie zainteresował. Jestem już po połowie ciąży, i im bliżej do rozwiązania, tym gorzej z moim samopoczuciem psychicznym. Boje się, że coś takiego jak depresja może mnie dopaść. Ten ostatni post, zmroził mi krew w żyłach, jestem ciekawa co to za program, gdzie częstują takimi felietonami??Jakaś masakra...Czy ten sposób jest poparty jakimiś naukowymi badaniami, czy to są jakieś szarlatańskie zjawiska???

0 osób lubi ten post

Też byłam w szoku, ale okazuje się, że to nawet jakaś taka nowa moda... Z tego co pamiętam, program dotyczył brytyjek i chyba to było na programie TLC, choć teraz nie jestem pewna, bo to było już jakiś czas temu. Zobacz sobie na pierwszy z góry link, jaki wrzuca wyszukiwarka, po wpisaniu hasła o piciu łożyska:

http://www.edziecko.pl/rodzice/1,102740,11476619,Zjadanie_lozyska___moda_celebrytek_czy_medycyna_naturalna_.html

Jest fajnie opisane - skąd się to wzięło, dlaczego się stosuje. Z tego co tam jest napisane i z tego, co mówiła ta kobieta w telewizji na razie nie ma naukowych dowodów, że picie własnego łożyska jest takie zdrowe, ale kto wie..ponoć jest źródłem naturalnych hormonów, minerałów i przeciwciał, więc może naukowe dowody to kwestia czasu..

0 osób lubi ten post

Witam,

Czytałam te odpowiedzi powyżej, nie oglądałam tego linka- jakoś nie potrafię- o piciu łożyska. Ale depresja poporodowa, to jest masakra. To co się teraz słyszy, co kobiety po porodzie robią z dziećmi i nie maja żądnego wsparcia. Jakbyśmy żyli w jakimś zaścianku... Całe szczęście, że są grupy wsparcia dla takich kobiet i coraz głośniej mówi się o tym problemie.


ZurückAntwort hinzufügen